Prezydencja Francuska UE - Traktat Lizboński
Wystąpienie w Senacie w dniu 19 marca 2009 r. dotyczące prezydencji francuskiej UE ? Traktat Lizboński.
Senator Wiesław Dobkowski:
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Tak się składa, że w czasie prezydencji francuskiej był procedowany w Europie tak zwany traktat lizboński. Dobrze pamiętamy że u nas, w Senacie, ten traktat też był procedowany w wielkim pośpiechu. Zwołano posiedzenie tej izby specjalnie w tym celu, w sposób tak szybki, że nawet nie było czasu dobrze się zapoznać z tym traktatem. No i przeforsowano ten traktat większością głosów, po czym wszyscy ci, którzy głosowali za? Może nie wszyscy, ale najważniejsze media i pewne wpływowe środowiska określili tych, którzy głosowali przeciw, eurosceptykami ? bo są przeciwko Unii Europejskiej.
Otóż myślę, że my, tzn. ja i wielu z tych, którzy głosowali wtedy przeciwko, nie czujemy się, przynajmniej nie wszyscy, tymi, którzy są przeciwko Unii Europejskiej i nie chcą przyjąć tego traktatu. Nie podoba mi się to, że traktat w takim pośpiechu był przyjmowany, że nie był dobrze przygotowany. Przede wszystkim oczekiwałem tego, że zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami będzie najpierw przyjęta tak zwana ustawa kompetencyjna, która miała za zadanie utrudnić ewentualne wycofanie się z zapisów traktatu lizbońskiego. W przypadku, gdyby komuś w przyszłości przyszło do głowy, że mamy się wycofać z pewnych ważnych dla Polski zapisów traktatu lizbońskiego, musiałaby być zgoda trzech organów władzy, a więc rządu, parlamentu i prezydenta. Przeważnie jest tak, że ta sama opcja nie ma swojego prezydenta, rządu i parlamentu, a więc byłoby to znaczne utrudnienie, gdybyśmy chcieli się wycofać, gdyby ktoś rządzący w Polsce chciał się wycofać. I dlatego uważałem, że najpierw trzeba przyjąć tę ustawę kompetencyjną. Co więcej, czas na ratyfikację był dość długi, bo mieliśmy czas do końca roku, dlatego nie rozumiałem tego pośpiechu i tego, że musieliśmy najpierw przyjąć traktat, a potem liczyć na obiecanki pana premiera Donalda Tuska, że potem przyjmiemy ustawę kompetencyjną. Co więcej, czas na ratyfikację był dość długi, bo mieliśmy czas do końca roku, dlatego nie rozumiałem tego pośpiechu i tego, że musieliśmy najpierw przyjąć traktat, a potem liczyć na obiecanki pana premiera Donalda Tuska, że potem przyjmiemy ustawę kompetencyjną. I okazało się, że mieliśmy rację. Mieliśmy rację, bo ustawa kompetencyjna do tej pory nie została wprowadzona. To był jeden z ważnych powodów, który sprawił, że nie poparłem wtedy traktatu lizbońskiego. Między nami mówiąc: w tej chwili, kiedy jeszcze nie mamy traktatu lizbońskiego, naprawdę nie musimy się do niego spieszyć. Jako Polska nie mamy żadnych powodów, by spieszyć się do tego, żeby traktat lizboński wszedł w życie, ponieważ obowiązujący na razie traktat nicejski, który jest ważny do 2017 r., jest dla Polski o wiele lepszy niż traktat lizboński, bo przecież w ramach tego traktatu Polska ma pozycję podobną do pozycji Niemiec. No, może trochę niższą niż pozycja Niemiec, ale prawie taką samą jak Włoch lub pozycja innych krajów tzw. wielkiej czwórki europejskiej, do której wchodzą jeszcze Wielka Brytania i Francja. My naprawdę nie mamy się do czego spieszyć, bo w tej chwili mamy lepszą sytuację niż będziemy mieli po wejściu w życie tego traktatu. ...(głosy senatorów PO z sali) Prezydent wynegocjował, tak jak tu pan Senator mówi ? i to bardzo dobrze wynegocjował?(głosy senatorów PO z sali). A zapisy z Joaniny, które weszły w życie, też poprawiły naszą sytuację?.(głosy z sali). My nie mogliśmy samotnie się upierać, że w ogóle nie przyjmiemy traktatu lizbońskiego i że powinien pozostać traktat nicejski. Tego Polska nie mogła zrobić, bo nie miała na tyle siły i wsparcia innych krajów. Ale naprawdę nie spieszmy się do tego traktatu lizbońskiego. Na razie, do 2017 r., obowiązuje traktat nicejski, a co będzie po 2017 r., to tylko Bóg raczy wiedzieć. Nie wiadomo, czy dochody netto z Unii Europejskiej są dodatnie, ale chyba są na poziomie zerowym, a niedługo będziemy na minusie. Tak, że to nie jest dla nas korzystne. Dlatego dziwią mnie wypowiedzi polskich polityków i naciski na pana Prezydenta tak ponaglające, aby jak najszybciej podpisał ten traktat.
Senator Kaleta już powiedział o tym, że mamy przyjąć traktat w imię solidarności europejskiej? Nie może być tak, że na jakieś państwo wywierane są naciski dlatego, że wszyscy inni traktat ratyfikują. Ale w tej chwili traktat lizboński i tak nie będzie funkcjonował, bo nie ma zgody jednego kraju ? Irlandii. A dopóki zgody Irlandii nie ma, to nie ma sensu, żeby pan prezydent ten traktat podpisywał, bo i tak on w ogóle nie wejdzie w życie.
Tyle moich uwag ? Choć mam jeszcze jedną uwagę co do prezydencji francuskiej, bo mamy tu akurat temat działalności Polski w okresie prezydencji francuskiej. Otóż nie podoba mi się postawa pana prezydenta Sarkozy?ego, który w zasadzie, jak było widać, wprost naciskał polskiego prezydenta: musisz podpisać, b o jak nie, to, powiedzmy, podpadniesz itd. To mi się bardzo nie podoba, bo widać tutaj, że duże kraje chcą zdominować kraję mniejsze. Polska jest krajem, który, no, może nie jest w wielkiej czwórce, ale w wielkiej szóstce czy siódemce jest. My naprawdę możemy wesprzeć małe kraje, zintegrować pewną grupę państw w Europie i zyskać w ten sposób duże znaczenie. Nie możemy zachowywać się tak, że idziemy z wyciągniętą ręką do dużych krajów i prosimy się o łaskę. Polska także jest dużym krajem, musimy zdawać sobie z tego sprawę i tak grać, żeby uzyskać efekty stosowne do naszego potencjału. Proszę państwa, nie ma w Europie filantropów. Teraz, podczas kryzysu, widać wyraźnie, że każdy zabiega o własną pozycję. Unia Europejska, solidarność itd. ? to wszystko jest dobre, ale jest dobre, jak jest dobrze, a jak jest kryzys, to wtedy każdy dba o siebie. I tylko w Polsce jest wielu naiwnych polityków, którzy bardziej dbają o innych niż o nasz własny interes. Apeluję, żeby wszyscy sobie zdali z tego sprawę i dbali głównie, w pierwszej kolejności, o nasz interes, a dopiero później o interes całej Unii Europejskiej.
Dziękuję. (Oklaski)